niedziela, 9 grudnia 2012

27. Paczka arabskich smaków

Chciałam, by w tym roku prezenty dla rodziców były inne niż zawsze, oryginalne  Zamówiłam zatem paczuszkę w Arabskich Smakach i Aromatach, która skrywa w sobie te oto różności:



Konfitura figowa z sezamem i migdałami
Daktyle tunezyjskie
Mieszanka lokum z pistacjami i orzechami
Mieszanka orzechów w miodzie
Chałwa sezamowa z pistacjami
Z perspektywy czasu żałuję, że nie zamówiłam dwóch chałw, moi rodzice je uwielbiają:)


 Przy okazji dla siebie zamówiłam duże buteleczki wód różanej i z kwiatów pomarańczy. Obie mają bardzo intensywne zapachy, przy czym mi bardziej podoba się różany, ale z kwiatów pomarańczy jest na pewno bardziej oryginalny. Mam zamiar stosować je jako tonik i perfum do włosów. Posmarowana nimi skóra pachnie delikatnie, ale zapach dość szybko się ulatnia. Sprawdzę jak długo trzyma się na ubraniach :)

piątek, 7 grudnia 2012

26. Zima, zima :)

Spójrzmy za okno! Śnieg pomalował drzewa, ulice, dachy domów. Cały świat zatopił się w delikatnym puchu i usnął. Kakao stało się codziennym towarzyszem, podobnie jak różana herbata i ciepłe skarpetki. Mało komu chce się wychylać nosek poza drzwi ciepłego domku, ale są też ci niestrudzeni, których mijam o 6 rano, gdy uprawiają z psem poranny jogging- nie muszą, chcą. Tych samych ludzi mijam od lat- za każdym razem zamyślam się głęboko, skąd w nich ta siła, chęć.

A jeszcze 2 tygodnie temu odwiedziłam Olsztyn pod Częstochową- upajałam się widokiem ostatków jesieni. Po wspinaniu na górki miałam nawet zakawasy :) Dziś wydaje się  jakby to było tak bardzo dawno temu.













Nie potrafię robić pięknych zdjęć, nawet w 1/10 tak wspaniałych, jakie widuję na blogach. Ponadto robię je telefonem. Mimo to zamierzam nie przestawać:) uwielbiam wycieczki, obcowanie z naturą. To pomaga nabrać dystansu. Nie mogę żyć tylko chemią:) bo nabawię się wrzodów;);)

Na zajęciach z chirurgii zasmuciło mnie, że zdecydowana większość pacjentów, którzy opowiadali nam o sobie, nie miała zaufania do lekarzy i całego personelu. Okazuje się, że nie słuchamy pacjentów- tym razem nie zaatakuję lekarzy i wezmę to na nas wszystkich w białych czy niebieskich ubrankach. Nie słuchamy- a to powoduje tragedie, wyciągamy bowiem błędne wnioski i pacjent nie jest leczony na to, na co jet chory. Obiecuję sobie w duchu, że będę słuchać uważnie.


czwartek, 6 grudnia 2012

25. Denko listopadowe

Na pierwszy ogień pójdą moje wyrzutki czyli mleczka z biedronki i rozjaśniacz z Joanny
 1. BEBEAUTY mleczka odświeżające do demakijażu twarzy i oczu. - kupiłam je ze względu na pozytywne opinie krążące w internecie i szczerze żałuję. Nic tak dotkliwie nie podrażniło mojej skóry, szczególnie wokół oczu, jak te mleczka. Pieczenie było nie do wytrzymania, próbowałam ich użyć kilka razy ale za każdym kończyło się tragicznie. Różowe mleczko ma odrobinę ładniejszy zapach od niebieskiego, co nie zmienia faktu, że oba pachną jak środki czystości. Nie polecam.
2. Joanna reflex blond rozjaśniacz w sprayu - kupiłam go jakiś czas temu, bo moje włosy w lecie bardzo jaśnieją, a później, zimą pojawiają się na nich naturalne odrosty, które jednak mi się nie podobają. Wiele osób pisało, że ten rozjaśniacz jest delikatny, nie niszczy włosów, ładnie pachnie- skusiło mnie to niestety. Niesamowicie niszczy włosy, są po nim spalone doszczętnie. Użyłam go tylko 2-3 razy a włosy na czubku głowy były w fatalnej kondycji. Nigdy więcej do niego nie wrócę. Co do rozjaśniania- pomyślę o płukankach z lnu i farbie z korzenia rabarbaru...
3. Isana  krem do ciała z masłem shea i kakao- kupiłam je przez przypadek- w Rossmanie była promocja więc wrzuciłam do koszyka. Ma bardzo ładny zapach, łatwo go rozsmarować, przyjemnie nawilża. Pachną nim ubrania, w których się chodzi po posmarowaniu- w moim wypadku zazwyczaj piżamy:) Na pewno jeszcze kiedyś go kupię, polubiłam go.
4. Oeparol balsam do ciała z olejem z nasion wiesiołka- kupiła mi go mama, na początku bardzo mi się podobał, przede wszystkim ze względu na piękny zapach i nawilżenie. Po czasie zaczęła mnie męczyć jego konsystencja- trzeba się było napracować troszkę by go rozsmarować. Najważniejszą funkcję spełniał, ale nie wiem czy jeszcze go kupię.

5.Nivea energy fresh antyperspirant w sprayu- średniak. Kupiła mi go mama, sama nie sięgałbym po antyperspirant w sprayu bo wole inne formy. Po użyciu piekły mnie pachy, a po długotrwałym stosowaniu skóra na nich była wysuszona. Zapach tez nie powalał na kolana. Mimo wszystkich wad rzeczywiście chronił przed poceniem, ale dla mnie to za mało, nigdy go nie kupię.
 6.Ziaja oliwka do masażu antycellulitowa- kupiłam ją wraz z bańkami aby rozpocząć przygodę z bańkowymi masażami antycellulitowymi. Pachnie pomarańczą, jest śliski i w sumie nic nie robi. Szybko zaprzestałam masażów bańkami ponieważ wszędzie miałam siniaki, a wtedy oliwka poszła w odstawkę. Po pewnym czasie zaczęłam ją stosować w czasie kąpieli i wtedy byłam nawet zadowolona, skóra była ładnie nawilżona, nie klejąca. Mimo to nie kupię jej ponownie, jest wiele lepszych oliwek, a moją ulubioną jest ostatnio oliwka Hipp.

 7. Blend-a-med 3D white luxe pearl i Beverly Hills Formula Perfect White: całkiem przyzwoite pasty do zębów. Wybielają, odświeżają, ładnie się pienią, nie mogę im nic zarzucić.
8.Isana odżywka połysk jedwabiu- różowa wersja spisała się wiele lepiej niż jej kremowa koleżanka. Włosy były po niej gładkie, lśniące, miała ładny zapach. Chętnie ją kupię bo świetnie nadaje się do bazy do masek z produktów naturalnych. Sama radzi sobie też całkiem nieźle, ale są lepsze.
9.Oeparol balance pomadka ochronna do ust- całkiem fajna, ładnie nawilża, ale to nie mój ideał, wolę miększe pomadki. W domu mam jeszcze wersję zapachową i działa bardzo podobnie. Możliwe, że jeszcze kiedyś ją kupię.

10. Ziaja kozie mleko krem 1- bardzo przyjemny, mam cerę mieszaną, a on spisał się bardzo dobrze. Jego używanie było dla mnie przyjemnością, a nie udręką jak jest często w wypadku kremów do twarzy. Polubiłam jego konsystencję, zapach, nawilżenie. Chętnie go kupię ponownie.
11. Ziaja maska nawilżająca z glinką zieloną- bardzo mi się spodobała, chętnie kupię ją i inne z ziaji, ale szczerze mówiąc nie mam porównania bo do tej pory masek nie stosowałam.
12. Ziaja tonik ogórkowy- mój ulubieniec. Daje niesamowite poczucie świeżości mojej twarzy. Pachnie ogórkowo :) Na pewno kupię go ponownie, ale chcę też wypróbować inne toniki ziaji.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

24. Porażka

Jakże ubogi jest człowiek, który nigdy nie zaznał porażki. Szedł na przód po prostej, wytyczonej ścieżce, robił zawsze to, co robić należy, a nawet gdy się pomylił, wokół stał sztab ludzi, którzy nie pozwolili, by upadł.

Ciężko jest wynosić naukę z porażek. Często to, czy nam się uda wygrać, wpływa na to jak postrzegamy siebie. Porażka może osłabić, może nas ponieść w wir rozpaczy, albo w obojętność.
Nie chodzi tylko o olbrzymie porażki naszego życia, ale też porażki dnia codziennego, gdy jesteśmy kimś innym, niż przyrzekliśmy sobie wczoraj, że będziemy.

Kim jestem dziś gdy przegrałam z swych strachem? Jak mam sobie samej zaufać po raz kolejny, skoro tysiące razy nie dotrzymałam obietnicy? Dziś mnie to zabolało, dziś ukłuło mnie to dotkliwie, że stałam się człowiekiem, który sam sobie nie może ufać. 

Cieszę się z tego bólu. Moje życie było ostatnio jak odwlekana wizyta u dentysty. Zaczęło boleć nie do wytrzymania. Teraz już muszę coś zrobić, żaden lęk, żadna niechęć, żadna niepewność nie powstrzyma mnie przed zmianą. Gdy boli, człowiek jest w stanie wszystko.

Jestem bogatsza o porażkę.
Jestem bogatsza o niepewność.
Jestem bogatsza o rozczarowanie sobą.
Jestem bogatsza o ból.

Idealni, którzy wszystko robicie jak należy, którym wszystko się udaje- uważajcie, mój ból wzniesie mnie wyżej, niż was wasze najwyższe mniemania o sobie.


czwartek, 29 listopada 2012

23. Nasi bezbronni przyjaciele czyli o bierności

Ludzie udają, że nie widzą i nie słyszą.

Jak nieludzkie jest obrzezanie dziewcząt.
Jak okrutną procedurą jest testowanie składników kosmetyków na zwierzętach.
Jak bestialskie jest zdzieranie ich futer.
Jak podły jest rytualny ubój. 
...


Można wymienić jeszcze tysiące spraw pokazujących jak ZŁY jest człowiek. Każdy z nas słyszy o nich  na co dzień.


Moja mama śmieje się ze mnie. Mówi, że nic nie zmienię. Co może jeden człowiek?


Nigdy nie kupię futra. 
Przestałam kupować kosmetyki testowane na zwierzętach.
Postaram się znaleźć miejsca, gdzie sprzedają mięso, które nie pochodzi z rytualnego uboju.
Gdy zamieszkam sama nie będę kupować karpia na święta.
Jeśli będę chciała mieć psa lub kota w swoim własnym domu, wezmę je ze schroniska.
... . 

Postaram się być dobrym człowiekiem, który nie odwraca wzroku, gdy dzieje się coś złego. Wiem, że nie ja jedna.


Ludzie, którzy godzą się na zło, są tak samo winni, jak ci, którzy je wyrządzają.



niedziela, 25 listopada 2012

22. "Tańcowała igła z nitką..."

Skradam się cichutko, nieśmiało. Czy to dla mnie? Czy mam jeszcze na to czas, czy starczy mi chęci? A może jest to kaprys kilku ostatnich dni?

Myślę o szyciu. Chciałabym nauczyć się czarować igłą i nitką:) Konkretniej- maszyną. Moja ostatnia próba była w podstawówce na technice- szyliśmy chyba worki na buty. Nie myślałam o tym później, nie kupowałam książek, nie interesowałam się. Nagle wszystko się zmieniło. Nie wiem co z tym zrobić. Wspaniale byłoby umieć szyć, znać się na tym. Odłożę to. Poobserwuję, czy wciąż będzie za mną chodzić. Sama dla siebie w tym miejscu zostawiam przypomnienie: gazetka Burda, szycie krok po kroku.



Mam tysiące pomysłów, tyle zapału. Widzę przewspaniałe rzeczy wokół. Ludzie rozwijają najróżniejsze talenty: fotografują, pieką, malują, dekorują, śpiewają, tańczą, czytają, uprawiają przeróżne sporty, graja na instrumentach, podróżują, żeglują...
A ja... "chcę tylko wszystkiego". Boję się, że mi życia nie starczy. Mimo to wierzę, a oczy świecą się jak gwiazdki na samą myśl. Mam jedno życie. Chcę by było wspaniałe.

czwartek, 22 listopada 2012

21. Bezsenność

Nocami nie mogę spać. Wiercę się w łóżku godzinami, otwieram okno, to znów zamykam, jestem dosłownie padnięta ale spać nie mogę. Bezsenność jest naprawdę upierdliwa i krzyżuje mi całe mnóstwo planów i postanowień. Jak człowieczek, który ma wrażenie, że się przewróci ze zmęczenia ma uczyć się chemii? Nie ma szans.

Zagłębiłam się w temat i zrozumiałam, że może wynika to z złej higieny snu- ja w łóżku robię niemal wszystko:) Oglądam tv, czytam książki, przeglądam internet, robię zadania z chemii, jem a czasem nawet śpię;) Pomyślałam zatem, że mój organizm nie kojarzy łóżka z spaniem, a z aktywnością wszelaką i tak oto narodziła się bezsenność. Miałam olbrzymie chęci by zastosować się do wszystkich wytycznych właściwej higieny snu... ale dziś, gdy wróciłam do domu padłam niczym opos i przespałam kilka godzin. Z jednej strony się cieszę, bo jestem mniej zmęczona, z drugiej- naruszyłam najważniejszą z zasad higieny snu. Przeżyję, ale naprawdę nie wiem, co będę robić w nocy. A poczucie zmarnowanego dnia przytłacza...



*należy ustalić względnie stałe godziny zasypiania i wstawania. Wstawać o podobnej godzinie mimo opóźnionego zaśnięcia poprzedniego dnia.

Od jutra będę wstawać o godzinie 6 rano, z wyjątkiem dni, kiedy muszę wstać o 5 (całe szczęście jest ich mało). 


*nie drzemać w ciągu dnia

Szczerze nie wiem co myśleć o tym punkcie. Oczywiście spanie kilka godzin, jak to uczyniłam dziś, jest bezwzględnie złe. Drzemki z kolei są polecane często przez najróżniejsze osoby w celu zregenerowania sił. Obiecuję sobie nie spać w ciągu dnia.

*należy stworzyć rytuał „chodzenia spać”, np. zawsze w tej samej kolejności: planowanie  następnego dnia, kolacja, czytanie, mycie, czynności kosmetyczne, sen

W moim przypadku może to być baaardzo ciężkie do zrealizowania. Pomyślę nad jakimiś krótkimi rytuałami typu czesanie włosów i picie herbaty przed snem.  

*nie należy korzystać z łóżka w ciągu dnia i wieczorem – nie kłaść się do odpoczywania, nie jeść, nie oglądać telewizji, nie pracować na łóżku


To mój największy łóżkowy grzech, nawet teraz siedzę w łóżku i piszę to wszystko. Przy biurku jest mi najzwyczajniej niewygodnie... Nie wiem też, gdzie miałabym oglądać film lub czytać książkę. Nie mam żadnego wygodnego fotela w pokoju, a nawet na niego miejsca. Myślę nad takim w kształcie poduchy. Jeść będę przy stole:) Rozwiązywać zadania gdziekolwiek, byle nie w łóżku. Zobaczymy czy się uda i czy to coś zmieni. 

*jeżeli czas zasypiania (mierzony od zgaszenia światła i zaprzestania wszystkich czynności) wydłuża się ponad 20 min., nie ma poczucia zmęczenia i senności – włączyć światło lub przejść do innego pokoju, zapisać nurtujące rzeczy, poczytać lub wykonać inną odprężającą i nie pobudzającą czynność. Gdy pojawi się znużenie – wrócić do łóżka.


Mój problem polega na tym, że ja odczuwam znużenie, a spać nie mogę. Nie sądzę zatem, by dotyczył mnie ten punkt.

*Nie należy uprawiać sportu przed snem (5-6 godzin)

Oj nie uprawiam ostatnio w ogóle... . Jeśli jednak chciałabym zacząć nie byłoby szans by robić to wcześniej niż 5 godzin przed snem.

*Należy ograniczyć kofeinę i nikotynę

Nie palę więc nikotyna odpada. Nie piję kawy, ale herbatę już tak... zwykle jednak są to ziółka albo owocówki:) Nie sądzę, by miały jakieś ogromne znaczenie na moje zasypianie. 

* Sypiania powinna być ciemna i cicha, a łóżko wygodne.

Cicho jest. Gorzej z ciemnością- mimo rolet jest u mnie nocą jasno. Myślę o kupieniu opaski na oczy. Łóżko jest według mnie niesamowicie niewygodne. Jestem chyba do niego zwyczajnie za duża już:):)

*należy przebywać w ciągu dnia co najmniej 30 minut na dworze w świetle słonecznym

Bywa, że wyjeżdżam z domu gdy jest jeszcze ciemno i wracam gdy jest już ciemno. Postaram się jednak w dni luźniejsze obowiązkowo wychodzić na spacery najlepiej w ciągu dnia. 

*Przed snem należy wywietrzyć dokładnie pomieszczenie

Latem mam obawę, że sprowokuje to komary, muchy i inne owadki do wizyty w moim pokoju, a wietrzenie pokoju tyko po to by potraktować go później raidem jest dla mnie głupie. Postaram się jednak latem kupić sobie kwiatuszek "przeciw komarom". W zimie spokojnie mogę wietrzyć wieczorem i to czynię:)

*Unikać picia przed snem.

Nie piję dużo zaraz przed spoczynkiem, ale nie zamierzam kompletnie przestawać:)



sobota, 17 listopada 2012

20. Chirurgia i duże kamienie

Chirurgia bardzo mi się podoba, mimo, że nic PRAKTYCZNEGO tam nie wykonujemy. Dowiedziałam się za to bardzo, bardzo wielu rzeczy :) Ostry brzuch, przepukliny, ostre i przewlekłe zapalenie trzustki, rak trzustki, sposoby operowania różnorakich przypadków... . Na pierwszych zajęciach przemiły doktor oprowadził nas po szpitalu: przeszliśmy drogę jaką muszą przebyć pacjenci nim dostaną się na oddział. Bardzo podobał mi się SOR:)

Wiele słyszałam złych opinii o chirurgach: że zadufani w sobie; że myślą, że są bogiami; że są niemili i wyniośli. Ci, których spotkałam na zajęciach byli zupełnie inni ( na razie było ich dwóch- 'nasz' doktor i ordynator): przemili, cierpliwi, dobrzy. Na każdym kroku podkreślają znaczenie badania per rectum:) i mówią o sobie, że są jedynymi, którzy grzebią w tyłkach:):) (Oczywiście od razu odpowiedziałyśmy, że ginekologowi też się zdarzy).

Wiem, że wiele osób, kiedy słyszy, że ktoś, kto nie dostał się jeszcze na medycynę, wybiera specjalizację, śmieje się pod  nosem i krytykuje. Ja myślę, że takie wyszydzanie jest głupie. Zawsze kiedy marzę o byciu lekarzem myślę o zabiegach, operacjach, nie o wypisywaniu recept i zlecaniu badań. Chcę być lekarzem nie dla samego bycia lekarzem. Uważam wręcz, że to głupie- iść na medycynę i nie wiedzieć nawet częściowo kim chce się być. Może mówię tak bo odrobinkę spojrzałam już na ten świat od środka, a ludzie na 1 roku medycyny tak naprawdę nie widzieli nic? Poza książkami i zwłokami w formalinie. Myślę jednak, że jeśli ktoś marzy by być sportowcem wie też, że chce być np. koszykarzem. Podobnie ktoś, kto naprawdę marzył o medycynie, od początku miał pewien zarys tego, kim chce być. Oczywiście można zawsze zmienić zdanie:) Moim marzeniem zawsze było zostać chirurgiem- najlepiej dziecięcym. 

Mój plan tygodniowy nie wypalił:) Nie szkodzi. Postanowiłam dziś, że wprowadzę w życie metodę kamieni:) Znacie przypowieść o kamieniach?



Moim największym kamieniem jest nauka do matury. Prowadzi bowiem do jednego z największych marzeń w moim życiu.

Moje duże kamienie to zwierzątka -zależą one całkowicie ode mnie i jeśli ja o nie nie zadbam- one same też tego nie zrobią. Do dużych zaliczę też relacje z ludźmi. Są dla mnie bardzo ważne i wpływają na jakość mojego życia i chęć do działania w innych jego dziedzinach.

Moje średnie kamyczki to położnictwo i porządek w najbliższym otoczeniu, a także zdrowe odżywianie.

Moim żwirkiem nazwałabym wyciszanie się, dbanie o jakość snu, relaks i spokojne ćwiczenia rozciągające. Są nim też zabiegi kosmetyczne i prowadzenie pamiętnika.

Piaskiem są dla mnie zakupy i snucie planów dotyczących przyszłości, robienie list, spisywanie pomysłów, oglądanie seriali.


Postaram się żyć zgodnie z kamyczkami. Zaczynać od największych, później stopniowo dodając coraz mniejsze. Wierzę, że moje życie będzie wtedy bogatsze i lepsze. 

niedziela, 11 listopada 2012

19. Plan na przyszły tydzień

1. Chemia
W tym tygodniu zrobiłam 270 zadań. W przyszłym chciałabym zrobić co najmniej 300. Szczegółowego planu nie rozpisuję bo i tak nigdy się go nie trzymam:) jeśli o naukę chodzi.
Chciałabym też przeczytać co najmniej 1 tom jakiegokolwiek podręcznika.

2. Szkoła
Nie mam kompletnie nic do nadrobienia:) więc jedyny cel na ten tydzień to utrzymać ten stan rzeczy. Wiąże się to z zdaniem środowej patologii.

3.Porządki 
poniedziałek: umyję laptopka
środa: zrobię porządek w szafie z ubraniami
czwartek: zrobię porządek w komodzie
piątek: zrobię porządek w biurku
sobota: poodkurzam, zetrę kurze i umyję meble, umyję podłogę

4. Zwierzaki
poniedziałek: zmienię żwirek u Jasia (fretki)
środa: zmienię żwirek u Jasia, obetnę mu pazurki
piątek: zmienię żwirek u Jasia, zmienię mu hamaczek
sobota: wyparzę Jasiowe mieseczki,
niedziela: pójdę na długi spacer z Sabusią (pieskiem)

5. Włoski
Ich pielęgnacją zainteresowałam się niedawno:) a pierwsze innowacje wprowadziłam w tym tygodniu. Były nią mycie włosów metodą OMO szamponem blez SLS ani SLES co 2 dzień oraz olejowanie na noc zakończone myciem z szamponem z SLES. Zaczęłam też splatać na noc włosy w warkocz.

poniedziałek, środa: umyję włosy metodą OMO szamponem bez silnych detergentów (Babydream)
piątek: zastosuję jakąś domową maseczkę (jeszcze nie wiem jaką), a później umyję włoski babydream i przeprowadzę zabieg olejowania.
sobota: umyję włoski szamponem z SLES (Barwą), nałożę odżywkę.

W najbliższym czasie: chcę wypróbować wcierkę Jantar i kurację Rzepa Joanny :) może też zacznę pić drożdże... :) Wszystko małymi kroczkami... szczerze mówiąc zazdroszczę dziewczynom, które stosują mnóstwo zabiegów na włosach na co dzień ich umiejętności organizowania czasu:) Może kiedyś też się tego nauczę?

6. Dieta
W tym tygodniu mam zamiar nie przynosić do mojego pokoju słodyczy ani żadnych innych przekąsek. Co przyniosę to ląduje w brzuszku. Mleko i napoje sojowe piję już regularnie więc mniej obawiam się o osteoporozę.  :):)

Chyba czas zacząć jeść warzywa... przynajmniej jedną, niewinną marchewkę dziennie zjem, obiecuję.
Codziennie zaraz po przebudzeniu zjem śniadanie i zrobię drugie śniadanie do szkoły.
Zawsze przed wyjściem z domu włożę sobie małą buteleczkę wody mineralnej do torebki. W samochodzie będę wozić zapas:)

7. Inne
Wybiorę się do biblioteki. Należy mi się;)
Odrestauruję lalkę z dzieciństwa.
Zrobię test na nosicielstwo HIV i HBV... potrzebne do ubezpieczenia medycznego od zakłucia... (już jestem ciekawa min osób stojących obok mnie w kolejce do okienka;D )
Wydrukuję deklarację maturalną.
Zmuszę siłą Ukochanego do zrobienia zdjęć na paszport (ja już swoje mam) w celu wyrobienia go.
Wydrukuję umowy uczelniano-szpitalne i zastanowię się w jakim szpitalu chcę mieć praktyki w tym roku.

Chciałam też wprowadzić ćwiczenia ale jeszcze nie teraz. Ładny, nieskomplikowany plan- tego mi trzeba. 

Myślę nad zakupem poniższych książek:


18. Kubeczki

Często myślę o moim wymarzonym życiu, domu czy dniu. Skupiam się wtedy na maleńkich aspektach i wyobraźnią podróżuję w najdalsze zakątki. Często pomaga mi internet :)

Uwielbiam kubki i u siebie chciałabym mieć ich jak najwięcej:) Podobają mi się przeróżne- od kubeczków z nadrukami z bajek dla dzieci, przez przez urocze do całkiem poważnych.




Powyżej przedstawione kubeczki pochodzą ze strony kubeczki.com i kosztują 20 zł każdy :)


Powyższe kubeczki są nieco droższe niż ich poprzednicy:) można je znaleźć na stronie teatea.pl 
Pamiętacie?:)
Muminkowe kubeczki znalazłam na dadum.pl  :)


Mogłabym tak zanurzyć się w kubeczkowym świecie na całe tygodnie:):) ale chemia czeka... 

sobota, 10 listopada 2012

17. O pacjentach

Łatwo się pogubić i przestać patrzeć na człowieka. Łatwo osądzać. Łatwo się obrażać i unosić dumą.

Ciekawe przypadki pochłaniają. Kiedy chcesz zobaczyć jak najwięcej przestajesz widzieć człowieka. A on czuje wstyd, on boi się, on cierpi. To największa pułapka. Niektórzy pacjenci lubią opowiadać o sobie, swoich chorobach, a nawet całym życiu. Są pełni zapału i wyglądają jakby cieszyli się pomagając nam w nauce. Inni nie, nie przeszli jeszcze wszystkich faz żalu albo najzwyczajniej są zmęczeni. Unikają nas. Może mają złe doświadczenia z studentami? Niektórzy na pewno.

Ludzie czytają gazety, słuchają innych, wierzą w własne rzeczy, których często nie rozumiemy. Nie chcą szczepić dzieci. Nie chcą przetaczania krwi. Nie chcą operacji, które uratują im życie. Czasami nie chcą żyć. Łatwo nam to oceniać, łatwo nam mówić, bo my wiemy. Znamy ryzyko, rozumiemy terminologię medyczną, umiemy czytać wyniki. Może nie wiemy wszystkiego, może wciąż się musimy uczyć, ale nie jesteśmy bezbronnymi istotami słuchającymi potoku niezrozumiałych słów. Potrafimy szukać, potrafimy dociekać prawdy, weryfikować informacje.

Gdy jesteśmy chorzy, gdy jesteśmy rozżaleni i źli, nie mamy ochoty opowiadać o tym wszystkim wokół, nie chcemy by ktoś obcy nas dotykał. Pacjenci często też. Są niemili, są wulgarni, są złośliwi, kłamią. Niektórzy są bezczelni i wścibscy, inni obrażają się na nas za swój ból. To ich prawo. Niektórzy pewnie po prostu są okropnymi ludźmi, inni tak reagują na cierpienie. Pozwólmy im, nie walczmy. Bądźmy dobrzy dla nich mimo to. Ważne jest też, by nie dać się wykorzystywać. Choroba, kalectwo nie oznaczają (zazwyczaj) całkowitej bezradności i nie musimy (a wręcz nie wolno nam!) wyręczać pacjenta we wszystkim. Pozwólmy im na choćby ograniczoną samodzielność- to naprawdę dla ich dobra.

Lubimy być szanowani, lubimy mieć poczucie kontroli nad naszym ciałem, nad swoim ja. Dlaczego więc, gdy chodzi o innego człowieka, traktujemy go jak kawałek mięsa? Dlaczego na oddziałach ginekologicznych i położniczych panie muszą przy innych paniach odsłaniać swoje intymne miejsca by lekarz mógł popatrzeć? Czy nie można poprosić pojedynczo pacjentek do pokoju zabiegowego? Czy trzeba stać w gronie 10 studentów nad jedną, biedną i przerażoną pacjentką i zaglądać jej z skupieniem w krocze? Czy dobrze czułabyś się gdyby ktoś kazał Ci się rozebrać przy tylu osobach? Gdyby każdy, jeden po drugim, wciskał paluchy w Twoją pochwę? Bez pytania. Bo o ile nas uczą pytać, tak studentów medycyny widać nie- najwyraźniej ważniejsze jest wkuwanie bochenków niż szacunek dla pacjenta. Zdziwilibyście się, bo pytając, dbając o godność pacjenta i to, by czuł się partnerem a nie przypadkiem, jest nam łatwiej. Wtedy możemy dowiedzieć się i nauczyć wiele więcej. A gdy pacjent czuje się bezpiecznie jest szczęśliwszy... i mimo, że nie znamy odpowiedzi na wszystkie jego pytania darzy nas zaufaniem. Wtedy możemy naprawdę dużo.

Czasem jestem w szpitalu i martwię się ogromnie. Wśród przyszłego personelu medycznego- studentów położnictwa, pielęgniarstwa, lekarskiego... są kretyni. Najwięcej mogę powiedzieć oczywiście o położnictwie... i szczerze mówiąc coraz częściej myślę o tym, by nie rodzić w szpitalu, kiedy przyjdzie na to pora. Są dziewczyny, które ZA CHWILĘ bo już w lutym będą pełnoprawnymi położnymi i nie odebrały żadnego porodu. Wszystkie sobie oczywiście wpisały porody których nie odbierały, ba! nawet dopisały nieistniejące (w specjalnych książeczkach praktyk, w których trzeba mieć m.in. odpowiednią ilość odebranych własnoręcznie porodów by można było skończyć studia).

Są też dziewczyny współczujące i sumienne, które wiedzą naprawdę dużo i mimo, że to dopiero 2 rok czułabym się bezpieczna "w ich rękach" podczas porodu. Tak dużo zależy od człowieka....

piątek, 2 listopada 2012

16. Bio -Oil i ogrzewacze

Dziś pocztą przyszły do mnie buteleczki Bio-Oil :) Poleciła mi je bratowa z Irlandii, tam ponoć są hitem i każdy musi je mieć. Skuszona postanowiłam zamówić kilka i dziś już są. Co prawda na opakowaniu pisze, że są przeznaczone do rozstępów, blizn, wyrównywania kolorytu, a także dla skóry odwodnionej i starzejącej się ale bratowa mówiła, że używa się je praktycznie do wszystkiego, pomagają ponoć nawet w gojeniu się ran.




Przyjemnie pachnie, ma miłą konsystencję, szybko się wchłania. Obecnie jestem zachwycona!:)

W grupie na studiach bardzo popularne stały się ogrzewacze do rąk. Są praktyczne i śliczne- czego chcieć więcej? Nie znalazłam ich jeszcze w sklepach- dziewczyny mówią, że zaraz przed świętami się pojawią. Myślę nad zakupem- dla mnie i dla bliskich:) różnego rodzaju. Obecnie tylko zachwycam się nimi oglądając różne strony internetowe.





Czy nie są prześliczne?:):)
Znalazłam wspaniały program ćwiczeń fizycznych- INSENITY. Gdy tylko mój ukochany go dla mnie zdobędzie zacznę 60-dniowy program ćwiczeń. Jestem pełna zapału do wszystkiego- ćwiczeń, chemii, wycieczek (...)! Energia i chęć do działania mnie rozpiera.

Wymieniłam dziś piórka (do wycieraczek) :):) Pan był bardzo miły, poprawił mi humor na cały chyba dzień. 

Biegnę działać. :)