środa, 27 czerwca 2012

2. Rozglądając się wokół

Czasem wątpię. Wycofuję się na chwilę, rozglądam wokół i zastanawiam gdzie jestem, skąd się tu wzięłam. Powinnam korzystać z młodości, liczyć, że życie samo przyniesie co trzeba. Doceniać dziś, czytać tysiące książek, jeździć na wycieczki, zrobić setki innych rzeczy, które chcę zrobić.

A mimo to wciąż siedzę przytulając do serca to jedno marzenie, nie dając mu odejść. Jest dla mnie wyzwaniem, jest ukojeniem, jest narkotykiem.

Jestem silniejsza niż byłam. Usłyszałam gdzieś ostatnio słowa "jeśli nie możesz być pierwszy, bądź najlepszy...", będę to tego dążyć.



"Jak się działa to się w końcu osiąga cel, trzeba walczyć o rzeczy, które się kocha nie ważne czy to park, dziewczyna czy kanapka z bekonem... " - Miś Yogi.

piątek, 1 czerwca 2012

1. Nie spuszczając celu z oczu

Mam mnóstwo marzeń. Niektóre mogą wydawać się przeciętnemu człowiekowi dziwne, ale dla mnie sa bardzo ważne i wiem, że dadzą mi ogromne szczęście. Nie muszę mieć ich już, teraz, chociaż wiem, że niektórych nie można odkładać w nieskończoność.

1. Chciałabym mieszkać gdzieś w górach, lub po prostu blisko przyrody
2. Chciałabym nauczyć się piec przeróżne ciasta
3. Chciałabym znaleźć w sobie motywację by biegać z moim pieskiem (Sabulką) rano co najmniej 2 razy w tygodniu, by chodzić regularnie (2-3 razy na tydzień) na basen i wprowadzać w swe życie interwały
4. Chciałabym pogłaskać krówkę
5. Chciałabym kiedyś mieć kózkę
6. Chciałabym mieć dzieci, dużo.
7. Chciałabym być wolontariuszką w przedszkolu lub jakimś miejscu, z zwierzątkami (np lecznicy)
8. Chciałabym otworzyć kiedyś lecznicę dla dzikich (i nie tylko) zwierząt
9. Chciałabym być lekarzem
10. Chciałabym napisać książkę
11. Chciałabym mieć kiedyś biblioteczkę, najlepiej cały pokoik książek
12. Chciałabym by w moim domku na ścianach wisiały obrazy namalowane przez moje dzieci
13. Chciałabym mieć specjalne pudła na zeszyty, rysunki i inne prace moich dzieci, dla każdego osobne
14. Chciałabym mieć obok domku huśtawkę na drzewie
15. Chciałabym często jeździć na wycieczki
16. Chciałabym upiec chleb
17. Chciałabym nauczyć się żeglować
18. Chciałabym mieć kuchnię z jasnego drewna
19. Chciałabym pojechać do Nowej Zelandii co najmniej na 2 miesiące
20. Chciałabym założyć albumopamiętnik z zdjęciami
21. Chciałabym kiedyś przeczytać wykłady Feymana i zrozumieć choć trochę fizykę
22. Chciałabym poznać skrzypaczkę albo farfistkę
23. Chciałabym znać wszystkie baśnie świata
24. Chciałabym nauczyć się dobrze jakiegoś języka innego niż angielski
25. Chciałabym trafić do nieba
26. Chciałabym mieć okrągłe, duże okno
27. Chciałabym zrobić swój własny krem
28. Chciałabym w dniu mojego ślubu wypuścić latające lampiony
29. Chciałabym nauczyć się jeździć konno
... mogłabym tak w nieskończoność.

Jestem ostatnio bardzo szczęśliwym człowiekiem. Mam moją niezmienną od lat Miłość. Mam moje zwierzaki, moją rodzinę, nowe bliskie sercu znajomości.
Choć do marzeń, o które walczyłam jest mi wciąż bardzo daleko, wierzę, że się uda. Nie poddam się.

Studiuję położnictwo, bo chciałam być blisko człowieka, blisko medycyny. Jest to przepiękny zawód, poznałam wiele wspaniałych osób. Uczestniczyłam w porodach, nie tylko obserwowałam, ale i pomagałam kobietom od początku pierwszego okresu porodu aż po 4. Widziałam cudy, przychodzące na świat maleństwa. Widziałam porody fizjologiczne( w tym jeden na stojąco, jeden kucająco), porody wywoływane, porody z użyciem próżno-ciągu i cesarskie cięcia. Badałam wewnętrznie. Przystawiałam dzieci do piersi, przewijałam je, pobierałam im krew włośniczkową do badań. Odcinałam pępowinę. Oceniałam łożysko.



Widziałam kobietę, która będąc w ciąży dowiedziała się, że jej dziecko jest ciężko chore. Widziałam kobietę, która uczulona na lek straciła przytomność, odratował ją młody pan anestezjolog. Widziałam kobietę, której dziecko trafiło do innego, bardziej specjalistycznego szpitala, z powody konfliktu serologicznego (mimo, że matce podano surowicę anty-D i przeprowadzano wszystkie potrzebne badania w ciąży). Do dziś nie wiem, czy przeżyło. Widziałam uśmiechniętą babcię na oddziale ginekologi, promieniująca życiem, u której zaniepokoił mnie bardzo ciemny, bliski czerwonemu mocz. Dowiedziałam się, że babcia nie przeżyje, nowotwór złośliwy, liczne przeżuty. Widziałam cierpiące kobiety, w moim wieku, po usunięciu jajników, macicy... .

Widziałam położne dobre, z sercem na dłoni, oddane pacjentkom, gotowe być przy nich i wspierać je. Widziałam złe, niecierpliwe, bez serca, których jedynym marzeniem przychodząc do pracy jest posiedzieć na kanapie. Najgorszymi jednak ludźmi okazują się jednak niektóre z naszych nauczycielek, z dyplomem magistra położnictwa. Zadufane w sobie, z niekompletną wiedzą, czujące się lepsze. Nauczyciele lekarze są wiele lepsi niż one. Są cierpliwsi, pogodniejsi, nie okazują nam wyższości.

Widziałam cuda i tragedie. W jeden rok. Nie umiejąc jeszcze prawie nic. Dużo osób odeszło.
Położnictwo to przepiękny i niesamowicie trudny zawód. Chcę być lekarzem, ale nigdy nie stracę szacunku dla pracy, jaką wykonuje położna.




Zachęcona wpisami Balianny pobiegłam do biblioteki i wypożyczyłam ksiązki Ericha Segala. Przeczytałam narazie dwie. Ciężko było mi się rozstać z bohaterami książek i postanowiłam, że niebawem przeczytam je jeszcze raz.








Grzecznie czekają na chwilkę wolnego czasu Ostatni Akord i Doktorzy.