środa, 31 października 2012

15. Moje pierwsze denko

Spodobała mi się idea denka. Na moim parapecie od kilku tygodni (3?) zbierałam opakowania po zużytych kosmetykach i dziś, ostatniego dnia miesiąca, postanowiłam zrobić sobie ich przegląd. Nie jest tego dużo, bo nie jestem żadną kosmetykomaniaczką:) Jednak jak każda kobietka lubię zapachy, lubię czuć się zadbana i co jakiś czas sprawić sobie jakiś mały prezent w postaci kosmetyku.

Na zdjęciu brakuje tylko opakowania po żelu do mycia twarzy Garnier essentials, który moja mama wyrzuciła nim zdążyłam go do końca zużyć.

Tu z kolei widać wszystkie produkty tej linii, jakie miałam (peeling do twarzy jeszcze niezużyty).
Żel do twarzy- na początku wydawał mi się idealny, ale z biegiem czasu coraz silniej napinał moją skórę pozostawiając nieprzyjemne uczucie.
Mleczko do demakijażu- zmywałam nim zarówno twarz jak i oczy- nie podrażniał, miał przyjemną konsystencję i radził sobie z moim bardzo skromnym makijażem.
Tonik- podobnie jak żel, na początku używanie go było bardzo przyjemne- odczuwałam delikatne mrowienie na twarzy i czułam, że moja skóra niemal łapie powietrze. Po jakimś czasie zaczął ściągać moją skórę, choć nie tak dotkliwie jak żel.
Cała seria ma bardzo przyjemny, świeży i odprężający zapach.

 

Ziaja rebuild masło do ciała ukierunkowane ujędrnianie, uda, pośladki ,biodra, brzuch. Na zdjęciu u góry widać jak wyglądał, gdy jeszcze troszkę go zostało. Jego konsystencja nie była zbyt gęsta jak na masło, ale mi to nie przeszkadzało. Nie jestem w stanie ocenić czy ujędrniał poszczególne części ciała bo nie używałam go regularnie. Miał specyficzny ale nie duszący zapach.

 

Perfecta extra slim myjący peeling- masaż antycellulitowy, gruboziarnisty.  Bardzo lubiłam ten peeling, choć na pewno nie należy on do gruboziarnistych :) Masowanie ud tym specyfikiem podczas każdej kąpieli opłaciło się- skóra była gładziutka, działanie antycellulitowe też zauważyłam.   Trudno mi sprecyzować jaki miał zapach. Chętnie do niego wrócę.


 

Wieliczka- żel pod prysznic z solanką fantazyjna passiflora. Jego zapach mnie zaczarował... i na tym koniec. Co prawda producent nie oferował nawilżenia, a jedynie odświeżenie ciała i wprowadzenie z stan relaksacji, ale nie spodziewałam się, że taki niewinny żel w tak brutalny sposób ściągnie i wysuszy moją skórę. Całe szczęście, że nie musiałam zużyć go zupełnie sama.
Ziaja- oliwkowe  mydło pod prysznic. Bardzo mi zależało na tym mydle, bo zakochałam się w zapachu i działaniu masła oliwkowego ziaji. Nie skrzywdził mnie, dzięki ślicznemu zapachowi myło się nim przyjemnie, nie wysuszał skóry tak jak wieliczkowy specyfik, ale nie mogę powiedzieć, że jestem zachwycona. Producent obiecuje nawilżenie i wygładzenie- ja kompletnie tego nie zauważyłam. Jest to dobry produkt za śmieszne pieniądze, więc myślę, że jeszcze go kupię- choćby   tylko do mycia rąk.


 L'oreal elseve nutri-gloss cristal. Jestem na tak. Uwielbiam wszystkie 3 rodzaje nutri-gloss, moje długie włosy kochają ten szampon, nie obciąża ich, nie wysusza skóry głowy, daje za to uczucie miekkości. Ma bardzo ładny zapach i nie zawiera SLS ani SLES. To moje naste z koeli opakowanie i już mam w domu kolejne:) 



Eveline bioenergetyzujący krem na dzień magia orchidei. Męczyłam go niezwykle długo... po posmarowaniu skóra świeciła niczym choinkowa gąbka i nie można było nic z tym zrobić- 'blask' przebijał się przez podkład z nadzwyczajną łatwością. Ostatecznie zużyłam go na stópki. Plusem był przyjemny zapach i filtr SPF 15. Miałam kiedyś krem do ciała z tej samej linii i byłam zachwycona... krem do twarzy się nie sprawdził.


Kamill Hand&Nagelcreme krem do rąk i paznokci. To nie mój pierwszy krem do rak z kamilla, bardzo je lubię i chętnie stosuję. Ładnie pachną, nawilżają, zmiękczają. Przez chwilkę pozostawiają taką śliską warstewkę, co ponoć niektórym przeszkadza.
Isana hand greme kamille. Na początku byłam z niego bardzo niezadowolona bo w moje ręce po zastosowaniu było mi bardzo zimno. Kiedy nakładałam go na noc miałam wrażenie, że wysusza, a nie nawilża i już byłam o krok od rzucenia go w kąt. Całe szczęście dałam mu szansę, a moje ręce po kilku dniach używania polubiły go i było nam razem przyjemnie. Kiedy już nie szło wycisnąć go z tubki przecięłam opakowanie... i znalazłam tam mnóstwo kremu. Jest to ogromna wada opakowania. 


Farmona sól do kąpieli sosnowe orzeźwienie. Zapach lasu, przyjemny i kojący :) i chyba tylko tyle oczekuję od wszelkiego rodzaju płynów, soli, proszków do kąpieli. Nie wiem czy nawilża- zawsze myję się żelem lub mydłem, a dodatki do wody są tylko by nadać jej ładny kolor i zapach. Często używałam go do kąpieli samych stóp.

Isana odżywka intensywnie pielęgnująca. Ładnie pachnie i da się po niej dość łatwo rozczesać włosy. Nie zauważyłam aby wybitnie pielęgnowała włosy. Zużyłam ją bardzo szybko bo muszę jej nałożyć naprawdę dużo by pokryć całe włosy. Idealnie nadaje się jednak do połączenia z domowymi maseczkami:) i właśnie w tym celu zamierzam kupować ją i jej siostry:)

Na koniec pochwalę się takimi oto cudeńkami... do kąpieli

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz